Muzyka

niedziela, 31 stycznia 2016

Przepraszam za tak długą nieobecność... Szkoła i te sprawy... Jutro postaram się dodać kolejną część ;)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Incredible cz. 3

-Więc istnieje pewna legenda. Kilkaset lat temu sprowadziło się tu plemię Hoaki, które było napadane przez czarowników. Porywali ich dzieci w celu spuszczania krwi, która była potrzebna im do zaklęć. Nie spodziewali się jednak zagrożenia, które na nich czychało, bowiem przywódca plemienia nie był zwykłym człowiekiem. Potrafił zamieniać się w ogromnego i potężnego wilka. Kiedy pierwszy raz ukazał się wrogom w tej postaci, przerażeni uciekli. Jednak wódz wiedział, że to nie koniec najazdów. Zdolność zmieniania się w bestię przechodziła genetycznie, lecz jej początki ujawniały się dopiero na kilka dni przed uzyskaniem dojrzałości. Postanowił więc przemienić poprzez ugryzienie kilku swych potężnych wojowników, z którymi skutecznie zwalczył wrogów i nastał kres napadom na wioskę.- spojrzał na mnie. 
- I co to ma do rzeczy?- uniosłam ramiona.
- Ile masz lat?
- 17- sprostowałam.
- A urodziny masz...
- Za trzy dni.
- Więc pomyśl. To co Ci powiedziałem...
- Chyba nie chcesz mi wmówić, że jestem jakimś wilkołakiem- wyśmiałam go.
- Czy w ciągu kilku ostatnich dni nie zastanawiałaś się, dlaczego z tak zadziwiającą prędkością goją się twoje rany? U wilków to normalne, tak samo przypływ energii jak i większa siła. 
- Przykro mi to stwierdzić ale nie mam żadnej siły ani energii ani nic co jeszcze powiesz. Musisz skonsultować się z psychiatrą.
- No dobrze, więc nie mam innego wyboru.- myślałam, że mnie posłucha ale on zaczął zdejmować buty.
- Co Ty właściwie robisz?- zapytałam zdziwiona.
- Chcę Ci pokazać.- zaczął zdejmować spodnie.
- Lepiej nic mi nie pokazuj- zakryłam oczy. Co ja tu właściwie jeszcze robię? Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę, z której przyszliśmy. Wtedy usłyszałam chrząst, odgłos rozrywanych ubrań i ryk. Przerażona zatrzymałam się i powoli odwróciłam. Moim oczom ukazał się ogromny wilk porośnięty lśniącą sierścią. Jego pysk zawisł na wysokości mojego wzroku, a ciemne ślepia wpatrywały się prosto we mnie.




Nie mogłam się ruszyć, wykrztusić ani słowa. Zaczęłam biec, biec najszybciej jak mogłam, choć było to niedorzeczne, bo potwór mógłby dogonić mnie w mgnieniu oka.



Kierowałam się w stronę domu babci. Wbiegłam do środka jak poparzona. Na szczęście nie było nikogo w domu, staruszka miała dzienny dyżur w szpitalu. Pobiegłam do swojego pokoju, zatrzasnęłam za sobą drzwi i zasunęłam zasłony. Powoli uspokajałam oddech. Złapałam się za głowę.

- Co to kurwa było?!- krzyczałam sama do siebie.

Przez dwa dni nie chodziłam do szkoły symulując chorobę. Na całe dnie zostawałam sama w domu. Ani razu nie spoglądałam w stronę sąsiedniego domu. Nadal przed oczyma miałam wizję wielkiego potwora. Na te wspomnienia dostawałam dreszczy.

Schodząc do kuchni usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Niepewnie zatrzymałam się na jednym ze schodów. Przez chwilę stałam nieruchomo, wtedy znów rozległo się pukanie.
- Clary? To ja Kellin. Przeniosłem Ci prace domowe. - Serce zaczęło mi szybciej bić a tętno skończyło diametralnie. Uspokoiłam oddech i powoli zaczęłam oddalać się od drzwi- Przecież wiesz, że Cię słyszę. My wilki mamy bardzo wyostrzone zmysły, pewnie już zdążyłaś to zauważyć.
W tym momencie nie wytrzymałam i coś we mnie pękło. Rzuciłam się w stronę drzwi prawie je wygrywając.
- Wbij sobie do tej tępej głowy, że nie jestem żadnym dziwolągiem a tym bardziej nie jestem taka jak Ty!!- wrzasnęłam głośniej niż zamierzałam.
Pobliski przechodzień spojrzał się na mnie jak na kretynkę. Stwierdziłam, że nie będę robiła scen na werandzie, więc wciągnęłam go za kurtkę do środka trzymając jedną ręką otwarte drzwi.
- Spokojnie.- wyrwał swoje ramię z mojego uscisku.
- Jeżeli jeszcze raz przyjdziesz tutaj albo będziesz za mną łaził..
- Ciszej bo ludzi wystraszysz- przerwał mi i zaśmiał się.
Poczułam jak buzuje we mnie krew. Byłam zła, nie byłam wściekła.
- Przestań mnie uciszać!- wrzasnęłam
- To zamknij te drzwi.- uniósł drwiąco ramiona. Zamknęłam oczy i zmarszyłam brwi, próbowałam się uspokoić. - Drzwi- powiedział bezgłośnie.


Wyobraziłam sobie jak te drzwi uderzają w jego pusty łeb, aż usłyszałam głośny huk. Podskoczyłam z przerażenia i oboje spojrzeliśmy w stronę wyjścia.

- To było dziwne...- stwierdził
- Musisz już iść.- wypchałam go z domu
- Co się dzieje?
- Nic po prostu już idź.- zatrzasnęłam drzwi i przekreciłam w nich zamek.
- Clary dziwnie się zachowujesz... Proszę porozmawiaj... Aaaa!! - Syknął. Spojrzałam na klamkę, która pod moją dłonią zrobiła się cała czerwona. Wbiegłam po schodach na górę i zamknęłam się w swoim pokoju.


- Wszystkiego najlepszego wnusiu! - Wyściskała mnie babcia, gdy wróciła z pracy.- Przepraszam, że nic dla Ciebie nie mam ale o tej porze w cukierni nic nie było oprócz chałwy a wiem jak bardzo jej nie lubisz.

- Nic nie szkodzi. Dziękuję.
- Wybacz kochanie ale muszę się położyć, strasznie rwą mnie plecy.- w odpowiedzi pokiwałam głową.
Wzięłam pierwszą leżąca z brzegu książkę i zasiadłam na kanapie w salonie. Otworzyłam ją na pierwszej stronie i zaczęłam czytać:
"Większość oskarżonych w procesie czarownic mieszkała w pobliżu 'wioski Salem', obecnego Danvers. Wioska Salem obejmowała też Peabody oraz część obecnego Beverly . Middleton, Topsfield ,Wenham i Manchester-by-the-Sea również stanowiły części Salem.
Jednym z najbardziej znanych aspektów Salem jest jego historia zarzutów o czary, która rozpoczęła się z Abigail Williams, Betty Parris i ich znajomych, bawiących się szklaną Venus i jajkami."
Przewróciłam na kolejną stronę czytając z uwagą każde słowo: 
" Wierzono, że czarownice były prawdziwe. Nie było naukowego wyjaśnienia zachowania odbiegającego od normy, więc czary wydawały się być logicznym wytłumaczeniem na wszelkie anomalie behawioralne (obecnie niektórzy eksperci podejrzewają, że mógł to być wynik zatrucia sporyszem, które powodowane jest przez grzyb znajdujący się na ziarnie zboża). Nic nie wywoływało więcej strachu w społeczeństwie purytańskim niż ludzie, którzy wydawali się być opętani przez diabła, więc każdą osobę podejrzaną o uprawianie czarów traktowano jak przestępcę."
- Czyli nasze obecne Danvers to dawne Salem... Miasto.. Czarownic. Czy to możliwe żebym... Niee.. Co ja wygaduję?- kiedy tak mruczyłam pod nosem strony w książce zaczęły same się przewracać.

Upuściłam ją na podłogę i spojrzałam na szklany wazon stojący na stole. Ten niespodziewanie rozbił się a odłamek szkła skaleczył mój policzek. Spojrzałam na zegar, który wybił godzinę 20:00, czas mych urodzin. Wskazówki zaczęły wirować wokół tarczy jak szalone. Zabrałam swój płaszcz i wybiegłam na dwór. Oparłam się o płot, by zaczerpnąć świeżego powietrza a ten zaczął czarnieć pod mym dotykiem. 

Odsunęłam się od niego i zaczęłam uciekać jak najdalej. Tylko od czego? Od siebie? Od tego co właśnie się dzieje? 
Gdy wróciła moja świadomość zdałam sobie sprawę gdzie jestem. Znajdowałam się dokładnie w tym miejscu, gdzie przeprowadził mnie Kellin. Usiadłam na potężnym pniu. Gdy położyłam na nim dłoń, drewno zaczęło się palić. Nie wiedziałam jak to zrobiłam, nie wiedziałam jak to zatrzymać. Więc pozostało mi w głowie tylko jedno słowo:
-Stop!!- krzyknęłam a ogień zgasł. Następnie pomyślałam o mrozie a pień zamienił się w lód.- Chyba zaczynam łapać o co w tym chodzi. 
Muszę dowiedzieć się więcej!- szukałam przydatnych mi książek lecz na marne. Do głowy wpadł mi jeden pomysł. 
- Czym się zajmował ojciec?- weszłam do pokoju staruszki, gdy tylko zapukałam.
- Jak to czym?-zapytała zaskoczona- dobrze wiesz, że był malarzem.
- Tak ale czy nie był.. No wiesz... Trochę inny?
- Fakt, twój ojciec miał trochę dziwne pomysły a nawet czasami wygadywał jakieś głupoty ale tal poza tym był zwyczajny tak jak ja czy Ty..
- Tak..- powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju.
Zaczęłam przeszukiwać internet, szukać czegoś przydatnego we wszystkich kątach pokoju aż w końcu poddałam się. 


Usiadłam na podłodze a głowę oparłam o regał z książkami. Wtedy coś mnie w nią uderzyło. Wstałam i spojrzałam na sekretną szufladkę, która ukazała się moim oczom. Wyciągnęłam z niej starą, zakurzoną książkę w twardej, czarnej okładce oplątanej skórzanym sznurkiem. 



Otworzyłam ją na pierwszej stronie 

" Księga cieni Troya Black'a"
- Tak tato. Byłeś bardzo normalny...