Muzyka

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Incredible cz. 6

Wraz z Kellinem udałam się do pobliskiego pubu "Secretfire", gdzie wypiliśmy kilka drinków, po których naprawdę szumiało mi w głowie. Gdy zmierzaliśmy w stronę drzwi wyjściowych niespodziewanie odwracając się Kellin szarpnął mnie do tyłu i zasłonił swoim ciałem.
- Co..- urwałam, kiedy wychylając się spostrzegłam blond włosy oraz wpatrujące się we mnie błękitne oczy.
- Jeszcze tu jesteś? Chyba powinieneś znajdywać się już na drugim końcu świata- burknął wilkołak.
- Cóż, Ciebie również miło widzieć kolego. A jeszcze milej Ciebie, Clarisso Black.- potarł wskazującym palcem brodę.
- Zabiłeś moją babcię- szepnęłam z wrogością, upewniając się czy nikt na nas nie zwraca uwagi.
- Ahh.. Samantha, zrobiłbym to z wielką przyjemnością lecz muszę Cię skarbie niestety rozczarować- wydął wargi w smutnym uśmiechu.- klan mnie wyprzedził.
- Pattric, jeżeli nie znikniesz w ciągu 10 sekund z pola mojego wzroku, będziesz martwy- Kellin napiął mięśnie.
- Jak zwykle wtrącasz się w cudze sprawy, nie możesz znaleźć sobie miejsca, kundlu?
- Kellin, wychodzimy.- złapałam go za ramię.
- Właśnie tak myślałem- Patt arogancko się uśmiechnął- zastanawia mnie Clarisso, dlaczego właściwie jeszcze żyjesz? Ale nie martw się, prędzej czy później to rozgryzę. A z tym drinkiem, nie żartowałem- puścił mi oko.
- Twój czas się skończył- Kellin zrzucił moją dłoń, co mnie nieco zabolało. Z cichym warkotem zmniejszył odległość pomiędzy sobą a Pattricem.

Lecz wprawdzie czego ja się spodziewałam? Tego, że mnie posłucha? Przecież on nigdy tego nie robi. Brunet popchnął blondyna, w skutek czego dołączyli się do przepychanki inni mężczyźni pod mocnym wpływem alkoholu. Pub wyglądał niczym mata treningowa sztuk walk. Nie mogąc dłużej na to patrzeć jednym pchnięciem otworzyłam drzwi, znajdując się od razu na dworze.
Zastanawiając się pijaną głową, w którą stronę powinnam się udać, mój brzuch zaczął wydawać głośne bulgotanie. Wtedy mój wzrok zawisł na szyldzie sklepu "7eleven". Postanowiłam, że zrobię zakupy na pyszne spaghetti.
Wrzuciłam do koszyka potrzebne produkty oraz sama nie wiem dlaczego, kilka innych przypadkowo złapanych. Przy kasie 3 razy wprowadziłam błędny PIN do karty, tłumacząc się zaspaniem. Jednak tylko istota bez węchu była nie była w stanie poczuć odoru alkoholu tętniącego od mojej osoby. Zapłaciłam więc gotówką i wyszłam ze sklepu w dość slalomowy sposób.
- Tu jesteś, nie zauważyłem kiedy wyszłaś- Kellin dotrzymał mi kroku.
- Byłeś zbyt zajęty- zauważyłam.
- No.. tak.- zmieszał się- Właściwie to gdzie idziemy?
- Do domu i to ja idę, nie ty- spojrzałam na niego ukradkiem.
- Po pierwsze, mieszkamy obok siebie, więc idziemy tą samą drogą, po drugie nie zostawię Cię samej po ostatnich wydarzeniach, a po trzecie..
- No co?- wcięłam się mu w słowo- jakie jeszcze mądrości dziś serwujesz?
- Idziemy nie w tą stronę- wybuchnął śmiechem.
-  No tak, wiedziałam- odwróciłam się na pięcie.
- No pewnie- ponownie się zaśmiał.


                                                ******************************
- Chcesz spać w salonie czy w pokoju gościnnym?- zapytałam, gdy weszliśmy do mojego domu.
- A nie mogę u Ciebie?- zapytał dość poważnie.
- Tak, tak możesz. W takim razie ja prześpię się w salonie.- wypaliłam.
- Clary, od kiedy jesteś taka uprzejma?- uniósł brwi.
- Od kiedy jestem pijana- zaśmiałam się.
- Musisz częściej być w takim stanie.- weszliśmy do kuchni.
- Zgadzam się- rzuciłam reklamówkę z zakupami na kuchenny blat opierając się o niego plecami. Kellin położył ręce na blacie, tuż obok moich bioder, ograniczając przy tym moje ruchy.
- Co masz zamiar zrobić?- spojrzał na mnie. W odpowiedzi wstrzymałam oddech, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Zapadła głucha cisza- z tego co kupiłaś?- dodał widząc moją reakcję.

- Z tego... co.. kupiłam.. tak- wyjąkałam- coś zrobię, jutro. Możliwe.- mówiłam jak idiotka. Wzięłam zakupy i włożyłam je do lodówki. Odwracając się zderzyłam się z jego ciałem. Uniosłam glowę i spojrzałam w jego oczy. Czekał na mój ruch, a może to ja na jego? Nie wiedziałam, czy czegoś ode mnie oczekuje, czy jest może na odwrót. Prawą dłonią dotknął mojego policzka. Moje myśli nachodziły na siebie zbiorowo. Co mam zrobić?!
- Kellin- zaczęłam.Udając, że nie usłyszał moich słów zbliżył powoli swoje wargi do moich i zamknął je w pocałunku. Początkowo byłam na tyle zaskoczona, że nie mogłam się ruszyć, lecz po chwili oprzytomniałam i oddałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz namiętniejszy. Rozchylił moje wargi swoim językiem wtargając do mych ust. Z łatwością posadził mnie na blacie, by nie dzielił nas jego wzrost. Nie odrywając od niego ust przesunęłam się na krawędź blatu, by mieć z nim jak najbliższy kontak. Zatopił ręce w moich włosach, natomiast moje powędrowały ku jego pośladkom.

- Mmmm.- mruknął uśmiechając się. Nie wytrzymałam i w odpowiedzi wybuchnęłam śmiechem.- Nie chciałem Cię rozproszyć- założył pasmo moich włosów za ucho, nie przestawając ukazywać śnieżnobiałych zębów.
- Ktoś już zdążył Cię uprzedzić- założyłam ręce na jego szyję.
- Tak, a kto taki?- nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Rozpala mnie jak nikt inny, przez niego nie mogę trzeźwo myśleć i ma około 40%
- Wiedziałem, że to ten cholerny Jack. - oparł dłonie na moich biodrach.- Więcej już się z nim nie spotkasz, a tymczasem zabieram Cię do twojej sypialni.- wziął mnie na barana.
- Czy odbędzie się tam kontynuacja dzisiejszej nocy?- przejechałam palcami po jego ramieniu.
- Tak, pójdziesz spać żebyś rozstała się raz na dobre z Jackiem. - nogą otoczył drzwi do mojego pokoju, zaraz po tym jak wniósł mnie po schodach.
- A Ty gdzie będziesz spał?- położył mnie na łóżku.
-  No jak to gdzie? Przecież zgodziłaś się żebym tutaj spał. Znaj moją dobrą duszę, nie musisz spać w salonie- zdjął koszulkę i położył się obok.- śpij.
- Nie mogę. - odpowiedziałam.
- Jeżeli chodzi o Pattrica...
- Nie mogę zasnąć, myśląc, że śpisz obok bez koszulki.- wtrąciłam. Nie odpowiadając, przysunął się bliżej zamykając mnie w żelaznym uścisku, a kiedy się obudziłam.. no cóż... już go nie było.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz