- Witaj kochanie- przytuliła mnie delikatnie kobieta o wątłej posturze i siwych włosach splecionych w warkocz.
- Cześć babciu- posłałam jej wymuszony uśmiech.
- Ależ wyrosłaś od ostatniego spotkania.- przelustrowała mnie wzrokiem. Nienawidziłam kiedy ktoś to robił.
- Tak, minęło trochę czasu.- W końcu po raz ostatni widziałyśmy się 9 lat temu, przed śmiercią ojca.
- Zaprowadzę Cię do twojego pokoju a później usiądziemy przy ciepłej herbacie i troszeczkę poplotkujemy.- zaprowadziła mnie na piętro.
Dom, jak dom. Duży, liczył może około 7 pomieszczeń o ciemnobrązowych kolorach. Na każdej ze ścian wisiały jakieś fotografie, których nie miałam w tej chwili ochoty oglądać. Na parterze znajdował się salon z ciepłym kominkiem, wokół którego stała kanapa ze stolikiem oraz dwa fotele. Po drugiej stronie stał regał ze starymi książkami i łukowe przejście prowadzące do kuchni. Przy drzwiach frontowych znajdowały się schody prowadzące na piętro. Było na nim kilka drzwi do: pokoju babci i jej łazienki, gabinetu oraz mojego pokoju i łazienki.
Mój nowy pokój był przestronny lecz niestety w różowym kolorze. Przez duże okno znajdujące się tuż obok łóżka wpadały pojedyncze promienie przedzierające się przez ciemne chmury. Przy przeciwnej ścianie wisiało lustro a pod nim mały, stary lecz odmalowany na biało regał z kilkoma wiekowymi książkami oraz komoda o tej samej barwie. Obok drzwi stało białe biurko i szafa.
Babcia przeniosła wzrok z pokoju na mnie i skrzywiła się delikatnie widząc mój czarny ubiór.
- Podoba Ci się?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Taak. Jest bardzo.. Różowy.
- Kolor zawsze możemy zmienić. To był pokój twojej mamy, sama wybierała meble i kolory. Właściwie to nie wiem, dlaczego Cię zostawiła.- sformułowała. A ja wiem- wyjechała ze swoim kolejnym kochankiem i miała już dosyć użerania się ze mną jak i pewnie samej mojej obecności.- Rozgość się i zejdź proszę na dół na kolację.- dodała po chwili nieustającej ciszy.
- Dobrze- zdeklarowałam, po czym babcia wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Stwierdziłam, że rozpakuję się jutro, więc wsunęłam swoje walizki po łóżko. Prostując się spojrzałam przez okno. W ogrodzie sąsiedniego domu stał chłopak o czarnych włosach i ciemnej karnacji. Ręce miał złożone na piersi i perfidnie mi się przyglądał. Zmrużyłam oczy badawczo mu się przyglądając i zasunęłam na okno zasłony.
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na krześle znajdującym się przy biurku. Byłam ciekawa czy owy chłopak wciąż stoi w tym samym miejscu. Chciałam zajrzeć przez zaciągnięte zasłony, więc odwróciłam się w stronę okna. Zasłony były rozsunięte... Coś tu jest nie tak. Potrząsnęłam głową i zeszłam do kuchni, która była oddzielona barkiem od jadalni. Zasiadłam przy nakrytym stole, przy którym babcia już na mnie czekała,
- Mam nadzieję, że lubisz naleśniki.- powiedziała uprzejmie.
- Tak. Dziękuję.
Przez całą kolację rozmyślałam o incydencie w pokoju. Chciałam choć słowem odezwać się do babci, widziałam że tylko na to czeka ale nie miałam o czym jej opowiedzieć.
- Było pyszne, dziękuję.- powiedziałam
- Bardzo mi miło.- w końcu się uśmiechnęła. Kiedy zabrała się za sprzątanie ze stołu zaproponowałam, że to ja się tym zajmę i poszła do swojego pokoju. Chociaż tak mogłam odwdzięczyć się za to, że przyjęła mnie do siebie.
Przy myciu sztućców głęboko skaleczyłam się nożem w dłoń. Zasyczałam z bólu. Przycisnęłam ścierkę do krwawiącej rany. Szybko znalazłam plastry. Jednak gdy chciałam go przykleić przerażona spojrzałam na dłoń. Nie było na niej śladu krwi a tym bardziej skaleczenia. Rękoma zakryłam oczy.
- Co tu się kurwa dzieje?!- szepnęłam pod nosem.
Zajebiscie się zaczyna.kiedy następny
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. Napiszę kolejną część kiedy tylko będę miała chwilę :)
OdpowiedzUsuń